Dziękuję za to, że jesteś

Napisany przez dnia maj 11, 2015 w blog

Dziękuję za to, że jesteś

Ostatnio byłam na imprezie imieninowo-urodzinowej u przyjaciela. Jeden z szacownych gości powiedział:

– Dzisiaj to już nie te czasy, co dawniej.

Muszę tu wtrącić swoje trzy grosze. „Dawniej” – co za ciekawe słowo. „Dawniej” charakteryzuje się głównie tym, że z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu, zazwyczaj w ogóle nie sprecyzowanego i bardzo ogólnego, bazującego na jakiejś nostalgii, tęsknocie i przemijaniu, więc „dawniej” było lepiej. I znowu „lepiej” występuje tu zazwyczaj w domyśle i jest podszyte poczuciem wielkiej, minionej, nie od odzyskania straty. Po takiej wypowiedzi wszyscy zwieszają głowy i smętnie nimi kiwają. Acha, czasem jeszcze wzdychają, a co wrażliwsze jednostki nawet pociągają nosami. „Tak, tak, dawniej…” Potem przychodzi jakaś konluzja. Konkretne wskazanie, co dzisiaj jest nie tak, np. okna są za duże, tramwaje za szybkie, pociągów za mało itp. Przy czym takie zachowanie można zauważyć zazwyczaj u osób urodzonych przed 1980 (nie, nie mam badań na ten temat, amerykańscy naukowcy się tym nie zajmowali). Ci urodzeni po tym roku zachowują się różnie. Albo wpisują się w smętne kiwanie głowami, choć nie mają zielonego pojęcia, dlaczego dawniej było lepiej, skoro bajka na dobranoc trwała 10 min., nie było laptopów, ba, nie było smartfonów! Nie było facebooka, naprawdę nie było?! Drugą postawą przyjmowaną przez co odważniej myślących młodych jest reakcja:

– Jak było lepiej? Gdzie wam było lepiej?

Taka reakcja „dziwnej” i „niewychowanej” młodzieży sprawia, że obecni przy stole ci, którzy pamiętają owo dawniej zwierają szeregi i wchodzą na barykady, by bronić swojej pamięci „dawniej”.  Ja choć urodziłam się sporo przez 1985 r. też mam reakcję: ale o co wam chodzi? co konkretnie było lepiej? No, ale nie o tym miało być dzisiaj.

Jeden z szacownych gości powiedział więc:

– Dzisiaj to już nie te czasy, co dawniej.

O rany, pomyślałam, nic nas już nie uratuje. Na szczęście okazało się, że tym razem „dawniej” dotyczy tylko… takich imprez.

– Dawniej – kontynuował – dawniej to ludzie spotykali się na imieninach. Imprezy były wtedy, jak się patrzy. I nie chodziło o to, co się jadło, ani piło, ale o to, że ludzie się spotykali.

Ktoś inny spuentował:

– Jest nawet taka piosenka: u cioci na imieninach – i całe towarzystwo się roześmiało.

Czekam na konkluzję, ale nie, nie ma, cisza. I nagle:

– Bo dzisiaj na wzór amerykański obchodzi się urodziny! Przecież to bez sensu. O imieniny tu chodzi, o świętowanie imienia patrona, a nie o urodziny. Przecież niektórzy to nawet nie chcą powiedzieć, ile mają lat, więc po co to świętowanie urodzin?

No masz… Przygryzłam język z całej siły. Ja sama należę do tych niepokornych, amerykańskich reakcjonistów, którzy obchodzą urodziny. I nic mi do tego, że ktoś ma ochotę obchodzić imieniny. Jak ma, to niech sobie obchodzi. Mogę jak najbardziej szczerze złożyć życzenia, kupić kwiatka, czy inną laurkę, postawić kawę, lub inne ciastko. Wolę jednak urodziny. Dlaczego? Posłuchajcie.

Dzień urodzin kojarzy mi się z pojawieniem się kogoś w moim życiu. Dzięki temu, że się urodził, mógł w ogóle pojawić się w moim życiu. Bez urodzin by go nie było. Obchodzenie czyiś urodzin, to dla mnie szczególne zwrócenie uwagi na to, że ta osoba istnieje, że istnieje w moim życiu i że bez niej moje życie nie byłoby takie, jakie jest. Byłoby uboższe, kogoś by brakowało. Obchodzenie urodzin to zatrzymanie się na chwilę i uświadomienie sobie, jaki dar otrzymałam, dar drugiego człowieka. To czas na popatrzenie w oczy i chwila obecności razem bez słów. Przecież człowiek jest wolny, mógł wejść w moje życie, załatwić, co potrzebował i odejść. A jednak został. Jest. Urodziny to okazja, by powiedzieć: dziękuję Ci, za to, że jesteś i za to jaki jesteś. Bez Ciebie świat nie byłby taki piękny!

Teoria, że dawniej było lepiej, bo „u cioci na imieninach” nie jest ani lepsza, ani gorsza od teorii urodzinowej. Niech każdy ma, co chce i z czym mu do twarzy.

Ja chcę wykorzystać każdą okazję do powiedzenia bliskim mi osobom: dziękuję Ci, za to, że jesteś! Bądź!

 

Odpowiedz