Napisany przez Tatiana dnia gru 20, 2013 w blog
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Właściwie, patrząc na ilość choinek na około i nieustannie puszczanych kolęd lub piosenek kolędopodobnych w sklepach można by powiedzieć, że święta już dawno przyszły. Do prawdziwej wigilii zdążą nam się znudzić i kolędy i choinki i bańki i nawet prezenty. Ho, ho, ho z każdego kąta, z każdej wystawy… no ileż można? Kup to, kup tamto, uszczęśliw tego tym, a tamtego tamtym. I szczęśliwa rodzinka z każdej świątecznej reklamy siedzi przy suto zastawionym stole, w białych koszulach, granatowo-czerwonych spódniczkach lub spodniach i uśmiecha się uszczęśliwiona. Na stole barszcz, karp, pierogi i ciasto. W tle błyszczy choinka i trzaska ogień w kominku. Idylla. Polaku, taki masz cel na święta! Hola, hola, czy aby na pewno? Czy taki Polak ma cel na święta? Czy Polak w ogóle zastanawia się jaki ma cel na święta? I czyj to jest cel? Mój? Mamy? Teściowej? Dziadka? Męża? Dzieci? Jaki masz cel Ty? Mój cel jest prosty: w Święta chcę, żeby wszyscy czuli się kochani, potrzebni, żeby jedli to co lubią i otrzymali to, co chcieli. I żebym ja nie padła już w wigilijne południe. Trudne? Szczerze? Kiedyś – niemożliwe do wykonania. Dzisiaj – łatwe. Zdradzę Wam dlaczego. Prezenty mam kupione. Lubię kupować w październiku i listopadzie – nie ma kolejek, wybór jest duży i są obniżki i promocje, bo wtedy jest tzw. martwy sezon. Skąd wiem, co kupić? Słucham i pytam, to wiem. Choinkę postawimy w salonie w niedzielę, żeby dzieci się przyzwyczaiły i gdyby miała „się” przewrócić, to niech przewraca się na razie nieubrana. Ubierzemy ją w wigilię. Dzieci ubiorą tam, gdzie dostaną, żeby powiesić bańki. Trochę pomoże tata, trochę ja. Skończy się na tym, że na kilku gałązkach, głównie na dole będzie dużo baniek, dużo czekoladek i dużo innych ozdób, a na innych nie będzie nic. Czy mi to przeszkadza? Hmmm… dwa lata temu mój syn ubierał choinkę właśnie w ten sposób, a ja po nim poprawiałam: poczekaj kochanie, powieszę aniołka tu, powieszę bańkę tam. Potem babcia mówi do wnuczka: ślicznie ubrałeś choinkę. A syn odpowiedział: to nie ja, to mama. I od zeszłego roku dzieci ubierają choinkę sami, a my pomagamy mi „dostać wyżej”, biorąc na ręce. Krzywo ubrana? No, krzywo. I co z tego, skoro dzieci szczęśliwe. Ugotuję barszcz w poniedziałek, żeby „poleżał”. Na drugie danie będą ziemniaki z czerwonymi buraczkami i paluszkami rybnymi 100% filet. Dlaczego??? – zapytacie pewnie ze zgrozą, jak moja mama. Bo dzieci zjedzą, a ja będę szczęśliwa, że nikt nie marudzi. Proste? Będzie jeszcze sernik i kompot z truskawek – z tego samego powodu. Aaa i będą jeszcze krzywe pierniczki. Dlaczego krzywe? Bo mój prawie 5 letni syn będzie je wałkował i wykrawał. Niektóre wyjdą, niektóre trzeba będzie pociągnąć, niektóre się urwą i trzeba będzie skleić. No, cóż, ważne, że synek mówi wtedy: Mamusiu, a jestem Twoim super kucharzem? Oczywiście, kochanie, najbardziej super na świecie – odpowiadam. Mogę mieć krzywą...
Czytaj więcej »
Napisany przez Tatiana dnia gru 10, 2013 w blog
Prawdziwy sukces, to nie kariera, lecz pozostanie panem swojego losu i możliwości decydowania, co będzie się robić w życiu, za które tylko my odpowiadamy. W. Wharton Czym jest więc rozwój? Rozwój jest procesem, który obejmuje podjęcie wszelkich działań mających na celu nabycie cech, umiejętności, wiedzy, powodujących wzrost możliwości człowieka, dojście do pełni swojego człowieczeństwa. Celem rozwoju jest osiągnięcie pełni życia na wszystkich jego płaszczyznach. Celem rozwoju jest osiągnięcie wyzwolenia, szczęścia, oświecenia, nirwany. Nazwijmy to jak chcemy. Chodzi o taki stan, w którym nikt, żaden człowiek, nic, żadne wydarzenie, nigdzie, w żadnym miejscu i nigdy, w żadnym czasie, nie jest w stanie wytrącić człowieka z poczucia spełnienia, spokoju, radości, ukojenia. Czy to znaczy, że pozostaniemy nieczuli, aroganccy, butni? Nie, to oznacza, że w naszym wnętrzu będzie wszechogarniający pokój, którego nic nie będzie w stanie zmącić. To jak wody oceanu, na powierzchni mogą szaleć burze, ale toń jest zawsze spokojna. Przypomina mi się taka anegdota. Teolog, filozof i fizyk mozolnie wspinają się na górę, na której mają obiecane, że poznają Tajemnicę Wszechświata. Idą, wiele dni i nocy, trudzą się okropnie. Wreszcie dochodzą na szczyt i odkrywają, że tam już dawno siedzi mistyk. Droga do pełni człowieczeństwa może być długa, albo krótka. Możesz tam iść przez małe osobiste sukcesy, lub wielkie osiągnięcia. Możesz zdobywać wielkie szczyty marzeń, szczyty kariery, szczyty możliwości. Meandry rozwoju wiodą przez różne drogi. Ale nie będziesz szczęśliwy dopóki nie zdobędziesz szczytu w sobie. Jaki to szczyt? Sam musisz go...
Czytaj więcej »
Napisany przez Tatiana dnia gru 5, 2013 w blog
Obiecałam, że zajmiemy się rozwojem. Dzisiaj więc pierwszy wpis nt. rozwoju osobistego. Na początku wyjaśnijmy to pojęcie. Wpisałam w google „rozwój osobisty”, bo byłam ciekawa, jak ludzie definiują i postrzegają rozwój. Nie tylko ilość odpowiedzi przeszła moje najśmielsze oczekiwania, ale co gorsze, ich jakość. Jesteście ciekawi, jak wygląda pojmowanie rozwoju osobistego? Otóż głównie jako odniesienie sukcesu zawodowego, osiągnięcie sukcesu w życiu, poprzez posiadanie odpowiedniego stanowiska i odpowiednich zarobków. Nie jesteście zaskoczeni? Ja byłam ogromnie. Troszkę wczytałam się w te opisy poszukiwania własnego rozwoju na drodze zawodowej i znalazłam tak absurdalne teksty jak „manipulowanie swoją motywacją”, a nawet „manipulowanie swoją osobowością”. Jaki z tego wniosek? Otóż, mylimy rozwój zawodowy – osiągniecie odpowiednich stanowisk, poziomu pieniędzy i tzw. sukcesu zawodowego z rozwojem osobistym, z rozwojem siebie, jako człowieka. Stąd pewnie bierze się taka rzesza świetnych kierowników, handlowców, nauczycieli, prezesów, gwiazd sportu, estrady i telewizji (i kogo tam jeszcze chcecie), a tak mało słyszymy na temat świetnych ludzi. Czym jest więc rozwój osobisty? Zdefiniowałabym go jako proces, który obejmuje podjęcie wszelkich działań mających na celu nabycie cech, umiejętności, wiedzy, powodujących wzrost możliwości człowieka, dojście do pełni swojego człowieczeństwa. A Słownik psychologii definiuje rozwój jako serię etapów, przez które przechodzi istota żywa, by osiągnąć pełnię rozkwitu. Pełnia człowieczeństwa, pełnia rozkwitu! O kimś takim mówi się Człowiek, przez duże C. Wróćmy z tą wiedzą do wcześniejszych rozważań. Świetny menedżer, ale kiepski człowiek. Słyszeliście, mówiliście kiedyś takie słowa? A może o Tobie mówiono? Takie słowa często słyszy się o ludziach, którzy przejęli się jedną ze swoich ról, które grają w życiu. Nie nadali jej jednak odpowiedniej wagi w stosunku do innych ról – byciem ojcem, matką, synem, córką, sąsiadką, siostrą itd. Ale, co najważniejsze, nie zintegrowali jej z najważniejszą, podstawową meta-rolą w ich życiu – z byciem człowiekiem. Mało tego, ośmielę się powiedzieć, zarzucili rozwój siebie jako człowieka, został tylko rozwój menedżera, kierownika, aktora. Efekty? Brak równowagi w życiu, wypalenie zawodowe, rozwód, nieszczęśliwe dzieci, szukanie rekompensaty w drogich samochodach, „mam wszystko, a nie jestem szczęśliwym człowiekiem”. W życie człowieka wpisany jest rozwój. Jesteśmy, jak orzech dębu, które kiełkuje, rośnie i może zamienić się w ogromne drzewo. Najpierw karmią nas i podlewają inni – rodzice, opiekunowie. Ale przychodzi moment, że sami musimy o siebie zadbać. Zadawajmy sobie pytania: co jest dla mnie w życiu ważne? Jak w związku z tym powinienem postępować? Czy to, co robię jest zgodne z moimi poglądami? Odpowiadajmy na te pytania uczciwie sami przed sobą, wyciągajmy z tych odpowiedzi wnioski, postępujmy według tych wniosków. Nikt inny, oprócz nas samych nie ma prawdziwszych i pełniejszych odpowiedzi dla naszego życia. W naszą istotę wpisana jest wielkość dębu, ale już tylko od nas samych zależy czy będzie on ogromny, rozłożysty i majestatyczny, czy...
Czytaj więcej »
Najnowsze komentarze